niedziela, 6 października 2013

2. Czas na piękny sen


Wygrzebałam się z pościeli w wyśmienitym humorze, z uśmiechem na twarzy.

Mój koszmar się skończył, czas na piękny sen.

Stanęłam w drzwiach do salonu i oparłam się o framugę. Tamiko siedziała na kanapie, uśmiechając się do laptopa , którego trzymała na kolanach. Co chwilę coś pisałam, nie musiałam się długo zastanawiać z kim tak namiętnie romansuje.

-Pozdrów Bill'a - powiedziałam po chwili, gdy przyjaciółka dalej nie zorientowała się że nie jest sama w pomieszczeniu, zamarła słysząc moje słowa i spojrzała zaskoczona w moją stronę. 
-Długo tu stoisz? - spytała po chwili uśmiechając się. 
-Tylko chwilę - odpowiedziałam na uśmiech i machnęłam ręką. - Nie przeszkadzaj sobie - dodałam ze śmiechem zauważając jak ciężko jest jej oderwać się od laptopa.

Przez ostatni czas to mi poświęcała cały swój czas, i to przez mnie musiałyśmy uciekać. Mam nadzieje że teraz będzie lepiej, i dla niej i dla mnie.

Postanowiłam że dzisiaj to ja zrobię obiad, i pozwolę zakochanym chatować. Nie umiałam wyśmienicie gotować w odróżnieniu do Tami, więc na obiad postanowiłam zrobić spaghetti. 
Sos miałam gotowy więc to nie będzie problemem. Makaron ugotować to nic trudnego więc wzięłam się za mięso. Wrzuciłam mielone na patelnie po czym posypałam przyprawami i wzięłam się za smażenie. W między czasie woda z makaronem mi troszkę wykipiała ale szybko opanowałam sytuację. 

Kucharzem nie będę! 
I nie muszę być. Jestem architektem wnętrz, i na szczęście nie muszę zawodowo gotować.

-Do stołu podano - krzyknęłam z kuchni. Po chwili Tamiko zajrzała do środka.
-Nie spaliłaś niczego? - spytała rozglądając się za jakąś kuchenną katastrofą, oprócz brudnej kuchenki nie było takiej, co dodatkowo zdziwiło moją przyjaciółkę. Weszła do kuchni i usiadła przy stole przyglądając się potrawie.
-Jak tobie nic nie będzie to i ja zjem - zaśmiałam się, ale Tamiko nie było do śmiechu.
-Nie żebym Ci nie ufała, ale obie wiemy że nie umiesz gotować - spojrzała na mnie uśmiechając się przepraszająco - za dobrze - dodała po chwili nabierając trochę na widelec. Usiadłam obok i zajęłam się konsumowaniem mojej porcji.
-Nie takie złe - Tamiko uśmiechnęła się i zaczęła jeść, nie obawiając się o swoje zdrowie. No bo w końcu co można zepsuć w tak prostym daniu.


-Hanna, skoczysz do sklepu? 
-Jasne - mruknęłam w odpowiedzi stając przed lustrem. Miałam wyprostowane, delikatnie natapirowane włosy. Mocno pomalowane na czarno oczy, i usta przeciągnięte błyszczykiem. Szarą luźną bluzkę na długi rękaw, z przyszytym koronkowym czarnym sercem na śroydku i czarne, skórzane spodnie więc zdecydowałam się na czarne botki na koturnie z dodatkową wstawką wiązaną po boku. Złapałam za czarną skórzaną torebkę w kształcie kuferka z paskiem dżetów. 

Wolność. Głęboki oddech, czuje jak świat staje mi u stup. Mogę robić co zechce.

Weszłam do pierwszego marketu, który zobaczyłam. Wzięłam dwie butelki coli tak jak chciała Tami i podeszłam do kas. Przed mną stały dwie osoby a za mną ustawił się jakiś brunet, z warkoczykami. Po chwili była moja kolej, Pani za ladą skasowała mi napoje a ja sięgnęłam do torebki i zamarłam.
-Niech nas Pani razem skasuje - chłopak za mną podał kasjerce swoje zakupy i uśmiechnął się do mnie. - Nie masz portfela Hanako. 
-Skąd wiesz? - patrzyłam na niego w szoku, zapłacił za mnie i siebie, wziął nasze zakupy i pociągnął mnie przed sklep. Byłam w takim szoku że nie bardzo docierało do mnie co się dzieje.
-Wpadłaś na mnie wczoraj, w centrum handlowym, tam Ci wypadł, chciałem oddać ale już Cie nie było - wyjaśnił uśmiechając się delikatnie, cały czas mi się przyglądał. Spojrzałam na niego zakłopotana.

No i masz sieroto za swoje. Nawet portfela nie umiesz upilnować.

- Przepraszam - mruknęłam nadal zakłopotana. 
-Daj spokój - chłopak machnął ręką i uśmiechnął się szeroko, - To co idziemy po Twój portfel? - spojrzałam na niego zdziwiona. - Mieszkam niedaleko, tamten szary dom - wskazał gestem, w uliczkę naprzeciw.
-Ja nawet nie wiem jak się nazywasz - mruknęłam cicho, ale brunet usłyszał.
-No tak, nie przedstawiłem się , wybacz - znów uśmiechnął się tak serdecznie, było w nim coś, przez co nie umiałam oderwać od niego wzroku, mimo tego że był dużo wyższy podnosiłam głowę by móc spojrzeć w jego czekoladowe oczy przepełnione radością - Tom Kaulitz 
-Mów mi Hanna - uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie a on odpowiedział uśmiechem. 

Faktycznie mieszkał niedaleko, już po paru minutach wchodziliśmy do jego domu. Był naprawdę duży i nowoczesny. Tom otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą uśmiechając się szeroko.
-Zapraszam w moje skromne progi - zaśmiałam się i weszłam do środka, a tuż za mną brunet.
Zamurowało mnie jak o mały włos nie zderzyłam się z Billem. 

Co Ty tu robisz chłopie? 

-Hanna ? - blondyn był nie mniej zdziwiony niż ja. 
-Wy się znacie? - spytał zszokowany brunet, patrząc to na mnie to na Bill'a.
-Poznaliśmy się wczoraj, Bill pomagał wybrać mojej przyjaciółce suknie na bal - wyjaśniłam chłopakowi stojącemu za mną. Uśmiechnął się szeroko, jak miał to w zwyczaju.
-Skoro znasz już mojego brata chodźmy po Twój portfel. - Tom złapał mnie za rękę i zaprowadził do salonu. A do mnie dopiero teraz dotarło że Bill i Tom są do siebie bardzo podobni.


No, no całkiem ładnie tu macie. Sama bym tego lepiej nie zrobiła.



~             ~              ~              ~              ~


Tomuśka - w sumie chodziło mi tylko o to aby jakoś nawiązać do tego że się tam znalazł. 

Kinga i Ka. - dziękuje za miłe słowa 

W najbliższym czasie pojawi się dalsza część na drugim blogu, mam taką nadzieje xD

środa, 4 września 2013

1.Wiadomość dnia - Wolość

Wiadomość dnia – wolność

-Nie mogę, nie mogę Tami – na potwierdzenie kręciłam przecząco głową.
-Hanna, to tylko bal – krzyczałam w myślach nie mogłam. – idę na zakupy, przemyśl to – uśmiechnęła się ciepło i po prostu wyszła zostawiając mnie tutaj samą.

Usiadłam przed laptopem z pewną dozą niepewności. Weszłam na maila i zamarłam widzą nową wiadomość. Najechałam na nią kursorem i otworzyłam.

„Droga Hanako, przepraszam że byłam złą matka. Masz prawo mnie nienawidzić, nie pomogłam Ci gdy tego potrzebowałaś. Nie mam pojęcia gdzie jesteś dla tego piszę do Ciebie w ten sposób. Ta szumowina przyznała się do wszystkiego, okazało się że dwa tygodnie przed zaręczynami wziął szybki ślub, nie pamiętał tego puki nie zjawiła się jego żona. Chciałam Ci tylko przekazać że wasze małżeństwo jest nie ważne. To tyle z mojej strony jeśli będziesz Chciała odpisz”
Zamknęłam laptopa i szczerzyłam się sama do siebie.

Wolość.

Jestem wolna.

Złapałam za komórkę i chciałam zadzwonić do Tmiko.

Nie, powiem jej to osobiście.

Wybiegłam z domu, miałam szczęście i niemal natychmiast złapałam taksówkę.
Centrum Handlowe. Dość duże i bardzo ładne.

Niemal wbiegłam do środka, zwolniłam kroku rozglądając się po witrynach sklepowych. Nie mam pojęcia gdzie mogła być Tamiko.

Bal.

Suknia balowa.

Z uśmiechem rzuciłam się na sklep z sukniami wieczorowymi.

Po drodze wpadłam na jakiegoś chłopaka, przeprosiłam grzecznie, pozbierałam się i ruszyłam dalej.

Tak jak myślałam znalazłam tam Tami, rzuciłam się na nią śmiejąc się. Dopiero po chwili zorientowałam się że obok niej stoi jakiś chłopak i dziwnie na mnie patrzy.

-Dobrze się czujesz? – Tamiko przyłożyła dłoń do mojego czoła, patrzyła na mnie jak na wariatkę. – To jest Bill.

-Miło mi – podałam mu dłoń przedstawiając się.

-Jestem wolna – mruknęłam zwycięsko do Tam.

-No tak, przecież tu jesteśmy – odpowiedziała cicho, nieco zakłopotana, blondyn przyglądał nam się z zaciekawieniem.

-Niewyobraźsobieżetendupek – zaczęłam ale brunetka mi przerwała.

-Wdech i wolniej – upomniała mnie uśmiechając się.

-Okeeej, ten dupek, wziął wcześniej ślub z jakąś francuzką więc nasz jest nie ważny, więc nie może mnie szukać, więc jestem bezpieczna, więc mogę iść na ten cały bal – na koniec wyszczerzyłam się dumnie.

-Za dużo więc ale to cudownie – Tami przytuliła mnie, po czym zaczęłyśmy wybierać sukienkę dla mnie, bo ona już miała. Bill nam towarzyszył, był strasznie miły i zapatrzony w Tamiko.

Po udanych zakupach w trójkę udaliśmy się do kawiarni na pogaduchy.

/Tom/

Bill poprosił żeby podrzucić go do centrum handlowego, zgodziłem się pod warunkiem że mnie przedstawi. Długo negocjowałem ale w końcu się zgodził.

Wychodziłem już z budynku gdy wpadł na mnie Anioł.

Promieniała szczęściem.

Była taka krucha.

Nim zdążyłem się odezwać jej już nie było, uciekła z cichym przepraszam. Po chwili odwróciłem się w poszukiwaniu blondynki ale już jej tu nie było.
Chciałem już odejść gdy zauważyłem różowy portfel w miejscu gdzie upadła dziewczyna. Podniosłem go i zajrzałem do środka.

Hanako Date.

Muszę Cię znaleźć aniołku.

Wróciłem do domu ściskając portfel dziewczyny, po chwili się opanowałem i odłożyłem go na komodę by nie zniszczyć.

Nie mogłem przestać o niej myśleć.

Chciałem znów ją zobaczyć.


Chciałem ją poznać.

czwartek, 29 sierpnia 2013

Prolog + Bohaterowie

Prolog


Deszcz padał tego wieczoru wyjątkowo intensywnie.
Księżyc już dawno schował się na ciemnymi chmurami w skutek czego na ulicach panował niemal całkowity mrok oświetlany jedynie przez latarnie uliczne.

Dwie osoby w długich płaszczach biegły po ulicach.

Dwie dziewczyny. Zupełnie obce zarówno tak bliskie sobie.

Brunetka biegła przodem ciągnąc za sobą blondynkę.

Naglę przystanęły.



-Wyrzuć go. – odezwała się brunetka gdy telefon należący do niższej dziewczyny zaczął dzwonić. Nie musiała pytać by wiedzieć kto dzwoni. – Dobrze wiesz że to skończony dupek – z początku ciche słowa przeradzały się w krzyk – spójrz na to jak Cię urządził, nawet pewnie nie wie że dziś są Twoje urodziny, chyba że to był jego prezent – prychnęła pod nosem, kręcąc głowę.

Przez pewien czas dwie dziewczyny stały w deszczu milcząc. Blondynka stała z opuszczoną głową chcąc ukryć łzy. Było to zupełnie nie potrzebne bo dziewczyna stojąca obok doskonale wiedziała że jej przyjaciółka nie jest w stanie przestać płakać.

To musiało się skończyć. Ten koszmar, musiała się obudzić by nie doszło do tragedii. Nie mogła być więźniem w własnym domu.

Nie mogła żyć z kimś dla , której największą wartością było piwo, seks, kumple i mecz.

Nie mogła żyć z kimś dla kogo była niczym, z kimś kto traktował ją jak zabawkę , którą może odłożyć, zniszczyć, zepsuć.

-Chodźmy już – wypowiedziała te słowa bardzo cicho ale nie musiała krzyczeć, brunetka uśmiechnęła się ciepło i złapała ponownie koleżankę za rękę po czym kontynuowały drogę którą miały razem przebyć.

Recepcjonista spojrzał zszokowany na dwie zupełnie przemoczone młode dziewczyny proszące o pokój.

-Ucieczka od rodziców? – spytał nie pewnie, praca była dla niego ważna i nie chciał mieć żadnych problemów. Brunetka prychnęła zdenerwowana i okazała dwa dowody osobiste. Starszy mężczyzna uniósł brwi w zdziwieniu, nigdy by nie powiedział że te dwie nastolatki stojące przed nim mają po dwadzieścia lat.

Siedziała na łóżku w bieliźnie owinięta miękkim puchatym ręcznikiem. Jej przyjaciółka właśnie brała prysznic więc chwilowo była sama.

Czy to na pewno był dobry pomysł?

Czy naprawdę mogła tak po prostu uciec? Odciąć się od tego potwora?
Bała się że ją znajdzie, że zemści się za to że uciekła.

-Nie myśl o tym – w drzwiach prowadzących do łazienki stała brunetka, patrzyła z troską na drobną blondynkę , która trzęsła się ze strachu. Starsza o pół roku dziewczyna przysiadła się do przyjaciółki. – Będzie dobrze. Zobaczysz. On nas nie znajdzie – mówiła szeptem, obejmując przyjaźnie przerażoną koleżankę. – Nie pozwolę mu Cię skrzywdzić.

-Dziękuje – słabsza dziewczyna spojrzała na swoją towarzyszkę z wdzięcznością.


Obie były japonkami, obie doskonale znały język niemiecki oraz angielski. Znały się od pieluchy, i były niemal nierozłączne, mimo że były tak podobne były różne.

Blondynka, nieco niższa niż jej koleżanka. Miała bogatych rodziców , którzy za młodu wydali ją za mąż. Za potwora , dziewczyna przekonała się o tym tuż po ślubie. Była słaba i zagubiona. Jej jedyną nadzieją i wsparciem była przyjaciółka.

Brunetka, nigdy nie znała swojego ojca, matka służyła w domu bogatych rodziców jej przyjaciółki. Dziewczyna wiedziała że jest jedynym oparciem dla słabszej blondynki. W przeciwieństwie do niej brunetka była silna i miała mocnych charakter.



Dwie dziewczyny wyszły właśnie z lotniska. Obie miały nadzieje na lepsze jutro
.
-No i jesteśmy w Niemczech. – brunetka cały czas starała się być podporą dla zagubionej koleżanki.

-Zaczynamy od nowa – tym razem odezwała się blondynka na co koleżanka przytaknęła jej i obie wsiadły do taksówki. Podały adres, z niecierpliwością patrzyły przez szybę, obie chciały zacząć już od nowa. 

Wszystko było już przygotowane. Dom na razie miały wynajmować.

-Jesteśmy – taksówkarz uśmiechną się i po odebraniu swojej należności odjechał.


Obie dziewczyny weszły  do środka z uśmiechami na twarzach.





Bohaterowie : 
 Tamiko Eto

Hanako Date
 Myślę że tych panów nie muszę przedstawiać :-)