Wygrzebałam się z pościeli w wyśmienitym humorze, z uśmiechem na twarzy.
Mój koszmar się skończył, czas na piękny sen.
Stanęłam w drzwiach do salonu i oparłam się o framugę. Tamiko siedziała na kanapie, uśmiechając się do laptopa , którego trzymała na kolanach. Co chwilę coś pisałam, nie musiałam się długo zastanawiać z kim tak namiętnie romansuje.
-Pozdrów Bill'a - powiedziałam po chwili, gdy przyjaciółka dalej nie zorientowała się że nie jest sama w pomieszczeniu, zamarła słysząc moje słowa i spojrzała zaskoczona w moją stronę.
-Długo tu stoisz? - spytała po chwili uśmiechając się.
-Tylko chwilę - odpowiedziałam na uśmiech i machnęłam ręką. - Nie przeszkadzaj sobie - dodałam ze śmiechem zauważając jak ciężko jest jej oderwać się od laptopa.
Przez ostatni czas to mi poświęcała cały swój czas, i to przez mnie musiałyśmy uciekać. Mam nadzieje że teraz będzie lepiej, i dla niej i dla mnie.
Postanowiłam że dzisiaj to ja zrobię obiad, i pozwolę zakochanym chatować. Nie umiałam wyśmienicie gotować w odróżnieniu do Tami, więc na obiad postanowiłam zrobić spaghetti.
Sos miałam gotowy więc to nie będzie problemem. Makaron ugotować to nic trudnego więc wzięłam się za mięso. Wrzuciłam mielone na patelnie po czym posypałam przyprawami i wzięłam się za smażenie. W między czasie woda z makaronem mi troszkę wykipiała ale szybko opanowałam sytuację.
Kucharzem nie będę!
I nie muszę być. Jestem architektem wnętrz, i na szczęście nie muszę zawodowo gotować.
-Do stołu podano - krzyknęłam z kuchni. Po chwili Tamiko zajrzała do środka.
-Nie spaliłaś niczego? - spytała rozglądając się za jakąś kuchenną katastrofą, oprócz brudnej kuchenki nie było takiej, co dodatkowo zdziwiło moją przyjaciółkę. Weszła do kuchni i usiadła przy stole przyglądając się potrawie.
-Jak tobie nic nie będzie to i ja zjem - zaśmiałam się, ale Tamiko nie było do śmiechu.
-Nie żebym Ci nie ufała, ale obie wiemy że nie umiesz gotować - spojrzała na mnie uśmiechając się przepraszająco - za dobrze - dodała po chwili nabierając trochę na widelec. Usiadłam obok i zajęłam się konsumowaniem mojej porcji.
-Nie takie złe - Tamiko uśmiechnęła się i zaczęła jeść, nie obawiając się o swoje zdrowie. No bo w końcu co można zepsuć w tak prostym daniu.
-Hanna, skoczysz do sklepu?
-Jasne - mruknęłam w odpowiedzi stając przed lustrem. Miałam wyprostowane, delikatnie natapirowane włosy. Mocno pomalowane na czarno oczy, i usta przeciągnięte błyszczykiem. Szarą luźną bluzkę na długi rękaw, z przyszytym koronkowym czarnym sercem na śroydku i czarne, skórzane spodnie więc zdecydowałam się na czarne botki na koturnie z dodatkową wstawką wiązaną po boku. Złapałam za czarną skórzaną torebkę w kształcie kuferka z paskiem dżetów.
Wolność. Głęboki oddech, czuje jak świat staje mi u stup. Mogę robić co zechce.
Weszłam do pierwszego marketu, który zobaczyłam. Wzięłam dwie butelki coli tak jak chciała Tami i podeszłam do kas. Przed mną stały dwie osoby a za mną ustawił się jakiś brunet, z warkoczykami. Po chwili była moja kolej, Pani za ladą skasowała mi napoje a ja sięgnęłam do torebki i zamarłam.
-Niech nas Pani razem skasuje - chłopak za mną podał kasjerce swoje zakupy i uśmiechnął się do mnie. - Nie masz portfela Hanako.
-Skąd wiesz? - patrzyłam na niego w szoku, zapłacił za mnie i siebie, wziął nasze zakupy i pociągnął mnie przed sklep. Byłam w takim szoku że nie bardzo docierało do mnie co się dzieje.
-Wpadłaś na mnie wczoraj, w centrum handlowym, tam Ci wypadł, chciałem oddać ale już Cie nie było - wyjaśnił uśmiechając się delikatnie, cały czas mi się przyglądał. Spojrzałam na niego zakłopotana.
No i masz sieroto za swoje. Nawet portfela nie umiesz upilnować.
- Przepraszam - mruknęłam nadal zakłopotana.
-Daj spokój - chłopak machnął ręką i uśmiechnął się szeroko, - To co idziemy po Twój portfel? - spojrzałam na niego zdziwiona. - Mieszkam niedaleko, tamten szary dom - wskazał gestem, w uliczkę naprzeciw.
-Ja nawet nie wiem jak się nazywasz - mruknęłam cicho, ale brunet usłyszał.
-No tak, nie przedstawiłem się , wybacz - znów uśmiechnął się tak serdecznie, było w nim coś, przez co nie umiałam oderwać od niego wzroku, mimo tego że był dużo wyższy podnosiłam głowę by móc spojrzeć w jego czekoladowe oczy przepełnione radością - Tom Kaulitz
-Mów mi Hanna - uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie a on odpowiedział uśmiechem.
Faktycznie mieszkał niedaleko, już po paru minutach wchodziliśmy do jego domu. Był naprawdę duży i nowoczesny. Tom otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą uśmiechając się szeroko.
-Zapraszam w moje skromne progi - zaśmiałam się i weszłam do środka, a tuż za mną brunet.
Zamurowało mnie jak o mały włos nie zderzyłam się z Billem.
Co Ty tu robisz chłopie?
-Hanna ? - blondyn był nie mniej zdziwiony niż ja.
-Wy się znacie? - spytał zszokowany brunet, patrząc to na mnie to na Bill'a.
-Poznaliśmy się wczoraj, Bill pomagał wybrać mojej przyjaciółce suknie na bal - wyjaśniłam chłopakowi stojącemu za mną. Uśmiechnął się szeroko, jak miał to w zwyczaju.
-Skoro znasz już mojego brata chodźmy po Twój portfel. - Tom złapał mnie za rękę i zaprowadził do salonu. A do mnie dopiero teraz dotarło że Bill i Tom są do siebie bardzo podobni.
No, no całkiem ładnie tu macie. Sama bym tego lepiej nie zrobiła.
~ ~ ~ ~ ~
Tomuśka - w sumie chodziło mi tylko o to aby jakoś nawiązać do tego że się tam znalazł.
Kinga i Ka. - dziękuje za miłe słowa
W najbliższym czasie pojawi się dalsza część na drugim blogu, mam taką nadzieje xD
Zawalisty odcinek.Bardzo mi się podobał.Też bym chciała zgubić portfel i żeby go Tom potem znalazł...ech marzenia ściętej głowy no dobra to czekam na nexta
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Swietny <3 prosze, prosze zeby cos bylo po miedzy nimi <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie www.thbookpicture.blogspot.com